Przed zajściem w ciąże i odejściem na urlop macierzyński pracowałam jako specjalista ds. eksportu w pewnej gorzowskie firmie. Ogólnie nie uważam, żeby wykonywany przeze mnie zawód był jakiś szczególnie zły, nudny lub mało pasjonujący. W moim mniemaniu podstawową wadą wykonywanej przeze mnie pracy były dość niskie zarobki, jednak moja miesięczna pensja plus pensja mojego męża spokojnie wystarczały na dostatnie życie dwóch osób, specjalista ds. eksportu Gorzów Wielkopolski.
Z chwilą, gdy odeszłam na urlop macierzyński wszystko się zmieniło. Rok przebywania w domu zmienił nie tylko mnie, ale i po części mojego pracodawcę, który nagle zdecydował o zlikwidowaniu mojego stanowiska pracy i utworzeniu nowego, analogicznego, tyle że pod inną nazwą. Stanowisko pracy zostało zlikwidowane, więc po urlopie nie miałam do czego wracać. W firmie nie zatrudniano już specjalisty ds. eksportu, a specjalistę od eksportu i importu, który dziwnym zbiegiem okoliczności w 99% miał taki sam zakres obowiązków jak ja na poprzednim stanowisku.
Po rocznej przerwie od pracy zostałam bez zatrudnienia i szans na rozwój zawodowy. Z jednej strony cieszyłam się na możliwość bycia z moim synkiem, z drugiej pragnęłam odskoczni od domowych obowiązków, zmieniania pieluch i gotowania obiadów. Chciałam być kobietą aktywną zawodowo, a nie zwykłą gospodynią domową. Okresowo udało mi się zatrudnić w firmie mojej koleżanki, jednak za parę miesięcy, gdy dziewczyna którą zastępuję wróci do pracy, znów zostanę bezrobotna i nie będę miała co ze sobą zrobić.