Eksport, import – dla mnie to jedno i to samo. Zupełnie się na tym nie znam i gdybym ja miała zająć się czymś takim w życiu zawodowym to w ogóle nie wiedziałabym za co się zabrać. Chyba dlatego tak bardzo jestem dumna ze swojego młodszego syna, który właśnie dostał pracę specjalisty ds. eksportu, specjalista ds. eksportu Mysłowice. Maciuś próbował mi tłumaczyć o co chodzi z tą jego pracą, ale dla mnie było to na tyle skomplikowane, że od razu się wyłączyłam i poprosiłam, by przestał mi opowiadać. To dla mnie zbyt trudne, więc nie ma sensu się katować próbami zrozumienia o co chodzi w tym całym eksporcie.
Dla mnie najważniejsze jest teraz, że mój najmłodszy jest szczęśliwy i dumny ze swojej pracy. Jeśli on się cieszy to ja też – szczęśliwe dziecko to w końcu szczęśliwa mama. W ogóle muszę powiedzieć, że dzieciaki wyjątkowo mi się udały. Najstarsze dziecko – córka, która ma już 45 lat od ponad dwudziestu lat mieszka ze swoim mężem w Szwecji. Tam prowadzą wspólnie jakąś firmę projektową i bardzo dobrze im się powodzi. Żałuję, że tak rzadko odwiedzają Polskę, ale przynajmniej raz w tygodniu rozmawiamy ze sobą na skajpie, czy jak to się tam nazywa.
Najstarszy syn, Marcin, pracuje u nas w Mysłowicach jako policjant. Poszedł w ślady swojego ojca, a mojego męża, który już dawno jest na emeryturze. Średni syn ma duszę humanisty, dlatego poszedł na polonistykę i teraz uczy polskiego i wiedzy o kulturze w lokalnym liceum. Każdemu z moich dzieci powiodło się w życiu bardzo dobrze. Czy matka może chcieć więcej?