Jestem przekonana, że mój zawód specjalisty ds. eksportu doprowadzi mnie kiedyś do nerwicy albo jakichś wrzodów żołądka. Nie ma dnia, żebym nie napotkała jakichś problemów z realizacją zamówienia lub nie pokłóciła się z jednym z dostawców. Często problematyczne jest również dogadanie się z zagranicznymi klientami, przez co ciśnienie krwi się znacznie podnosi, a ja zaczynam się denerwować. Naprawdę, albo ja nie nadaję się do pracy jako specjalista, albo ta praca naprawdę jest bardzo nerwowa.

Gdy po ośmiu godzinach użerania się z klientami, trudnych rozmów z przełożonymi i nerwowego kontrolowania wszystkich transportów wychodzę z pracy do domu, mam wrażenie, jakby z serca spadł mi wielki kamień ważący przynajmniej pięć kilogramów. Opuszczając firmę mam świadomość, że do następnego dnia rano nie będę musiała łapać za słuchawkę i próbować zrozumieć co osoba po drugiej stronie linii telefonicznej próbuje mi przekazać za pomocą łamanej angielszczyzny.

Najlepsze są oczywiście piątki oznaczające odpoczynek od pracy  przez dwa długie dni weekendowe, specjalista ds. eksportu Chorzów. Gdybym miała pewność, że po rezygnacji z pracy specjalisty dam radę dość szybko wrócić do aktywności zawodowej, na pewno zdecydowałabym się złożyć wymówienie i odejść z tak stresującego stanowiska pracy. Takiej pewności jednak nie mam i raczej nigdy nie będę miała. Czy to oznacza, że w zawodzie specjalisty będę pracowała do emerytury?

    Zostaw komentarz

    Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.**