Rozmowa z klientem specjalisty ds. eksportu

Czasami mam wrażenie, że poziom rywalizacji panujący w biurze handlowym, w którym pracuję jako specjalistka ds. eksportu Płock osiąga maksimum, by po chwili zauważyć, że wszystko wraca do normalności i ludzie, którzy jeszcze przed chwilą skakali sobie do gardeł i próbowali wydrzeć najlepszych klientów i najwyższe premie na powrót stają się zwykłymi współpracownikami i zachowują jak dobrzy koledzy.

Osobiście nie uważam, żeby rywalizacja jakoś znacząco sprzyjała w pracy specjalisty ds. eksportu, jednak pracując w tej, a nie innej firmie nie mam żadnego wyboru – codziennie da się odczuć niezdrowe współzawodnictwo panujące pomiędzy poszczególnymi specjalistami pragnącymi uzyskać jak największe wyniki i zdobyć najwyższą pensję z możliwych.

Do tej pory zaledwie parę razy udało mi się pokonać kolegów  w walce o najlepsze wyniki, bo zazwyczaj to inni są bardziej zdeterminowani do pracy niż ja. Mi zależy głównie na tym, by każdego miesiąca zarobić minimum dwa i pół tysiąca złotych na rękę. Jeśli w jakimś momencie danego miesiąca zorientuję się, że plan zdobycia określonej pensji został już zrealizowany, efektywność mojej pracy drastycznie maleje, bo przestaje mi zależeć na klientach i sprzedaży. Oczywiście cały czas rozszerzam swoją bazę klientów, jednak nie staram się za wszelką cenę namówić ich na jak największe zamówienie. Pod koniec miesiąca jestem zazwyczaj bardzo wyluzowany i rzadko co jest mnie w stanie wyprowadzić z równowagi, specjalista ds. eksportu Płock. Gdy widzę rozkojarzone spojrzenia współpracowników i ich ciągły pęd za pieniędzmi to cieszę się, że sam mam nieco zdrowsze podejście.

    Zostaw komentarz

    Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.**